1 listopada, wieczorem, po powrocie do domu sprawdziłem BLG, wynosiło 2 stopnie. Prawie miesiąc wcześniej zrobiłem drugie swojskie duże zakupy i mam już balon. Pora na przelewanie do balona. No to jak już jest balon to przelewam do niego wino. Wcześniej dokładnie umyłem balon przy użyciu ciepłej wody z rozpuszczonym OXI. Przepłukałem samą wodą, mimo że na opakowaniu OXI jest napisane, że nie trzeba. Co tam panie po przelaniu? A po przelaniu do balona widać, że winko mętne, mało klarowne. No ale czego się spodziewać, nastawione ledwo 6 tygodni temu. W smaku słodkie, lekko jakby gazowane. Wciąż pracuje. Poczekam aż BLG zejdzie do 0, przypominam, póki co BLG=2. Przy przelewaniu do balona nie mogłem się powstrzymać i przelałem do jednej butelki. Zakorkowałem używanym korkiem. Ile będzie wina, nie wiem. Część na pewno wyparuje przy zlewaniu :) ale do rzeczy. Ile wyszło swojskiego wina? edit…
-
-
Swojskie zakupy numer dwa
3 października udałem się do znanego i lubianego sklepu Świat Drożdzy, na kolejne zakupy, oczywiście do tego lepszego punktu i kupiłem: Balon 20 litrów w koszu plastikowym: 72 zł Mega gęste sitko: 5,50 zł Lejek do balonu: 7,50 zł Rurka fermentacyjna szklana: 2,70 zł Rurka fermentacyjna plastikowa: 1,50 zł Korek gumowy do balonu: 2,20 zł Pojemnik fermentacyjny 20 l.: 21,00 zł Wężyk do obciągu wina z gruszką: 14,40 zł OXI 20 gr. do wyczyszczenia balonu: 3,50 zł Razem: 130,30 zł Pojemnik fermentacyjny, który dziś kupiłem nie miał już dziury na kurek. Ma za to dziurę na rurkę fermentacyjną i taki gumowy korek. Co kupiłem niepotrzebnie? Na pewno nie kupował bym wężyka do spuszczania wina z gruszką. Tradycyjna metoda wężyk – usta sprawdza się idealnie! Więc mogło być trochę taniej. Co poradzić, człowiek się uczy całe życie! Zakupy…
-
Pierwsze swojskie zakupy
17 września udałem się na zakupy do sklepu Świat drożdży w Rzeszowie. Moje pierwsze swojskie zakupy. Najpierw na ulicę Sondeja, nie polecam. A później na ulicę Dębicką, zdecydowanie polecam. Do dziś tam robię zakupy. Niby firma ta sama a obsługa o niebo lepsza. Swojskie zakupy. Co kupiłem: Pojemnik fermentacyjny 25 l.: 36 zł Kranik do pojemnika: 11 zł Rurkę fermentacyjną: 1,5 zł Cukromierz: 9,50 zł Drożdże aktywne Fermvin 7013: 3,70 zł Pożywkę winiarską Spirit ferm: 1,80 zł Rurkę do zlewania/butelkowania: 1,50 zł Reduktor osadu: 2,50 zł Razem: 66 zł, na paragonie nie było rurki do zlewania. Dodatkowo w sklepie 1000 drobiazgów czy jakoś tak kupiłem dwa zwykłe termometry ścienne. Jeden docelowo poszedł do piwnicy, drugi do garażu. Termometr ścienny: 2 x 6 zł, czyli 12 zł No i w jakimś spożywczym kupiłem 5 kilogramów cukru za około 10…
-
Pierwsze swojskie zbiory
Zaczęło się, o czym pisałem w pierwszym wpisie, we wrześniu. Dokładnie 16 września 2018 roku, gdy podczas wizyty u teściów zostałem namówiony do zerwania winogron. Bo szkoda żeby opadły, bo wino sobie zrobisz i tak dalej. W sumie wina nigdy nie robiłem, może czas najwyższy spróbować? Zbiory były udane, więc czas na wino. Po zebraniu, odszypułkowaniu i przewiezieniu winogrona do domu zważyłem je i wyszło 7.8 kilograma surowca. Ubiłem wszystko tłuczkiem do ziemniaków i wystawiłem na noc na balkon, żeby nie zaczynać fermentacji, wiadomo, zimniej to drożdże z winogron nie zaczną pracować. Nie mam jeszcze pojemników fermentacyjnych, swojskie zakupy dopiero jutro. Dziś moszcze leżakuje w dwóch dużych garach na balkonie. Zbiór numer 2 18 września pojechałem na kolejne zbiory. Tym razem zebrałem około 12,2 kg. Czyli z tym pierwszym zbiorem mam w sumie 20 kilogramów winogron. Teraz wszystko do pojemnika fermentacyjnego. Kupionym wczoraj cukromierzem sprawdziłem zawartość…
-
Podsumowanie wydatków
W tym wpisie postaram się zebrać i na bieżąco dopisywać wydatki związane ze swojskim przerabianiem owoców na wino, warzyw na przetwory mąki na chleb i tak dalej. Prawdopodobnie nie będzie to 100% wydatków, nie wszystkie zapamiętam, część celowo nie zanotuję, jak np. woda czy swój czas. Ale te, które ponoszę w sklepie będę się starał tu zapisywać. Po co? A no po to aby w przyszłości móc porównać cenę na przykład cukru, albo tego ile finalnie kosztowała mnie butelka domowego, swojskiego wina.
-
Svojskie. Czyli o co chodzi?
W ubiegłym roku, tak gdzieś koło września postanowiłem zrobić pierwszy raz w życiu wino domowe. Domowe, czyli swojskie. No ale, żeby nie było za bardzo swojsko wymyśliłem, że coś w nazwie musi być charakterystycznego, dlatego w adresie bloga zamieniłem w na v i tak powstało svojskie. Czy to dobry pomysł? Nie wiem. Mi się podoba! No ale o co w tym chodzi? Chodzi o to, żeby w przyszłości nie szukać po internetach przepisów na domowe wino, a zaglądnąć do swojego bloga i sprawdzić ile szło winogron, ile drożdży. Ile kosztował cukier, a ile w sumie produkcja całego wina. No i ile tego wina uzyskałem. O czym będzie svojskie? Pewnie nie trudno się domyślić, że będzie głównie o winie domowym, ale nie tylko. Chcę tutaj pisać również o swojskich, uprawianych domowym sposobem, bez zbędnej chemii, warzywach i owocach, tych balkonowych jak i działkowych. A jak będzie to jak zwykle czas pokaże. Póki co tyle i do następnego wpisu. Pozdrawiam, Marek